Cieszy bardzo gol Lapaduli, zasłużył na niego mimo okropnego kiksu z pierwszej połowy. Pokazał po raz kolejny, że jest lepszy od Bakki. Sam fakt, że umiał się uwolnić kilka razy i dojść do sytuacji stawia go nad drewnem z numerem 70. Sorry Carlos(Bacca, żeby była jasność ), ale musimy się pożegnać.
Lapadula jako zmiennik w przyszłym sezonie powinien zostać, zawsze daje z siebie 100 % i będzie naciskał na konkurencje w składzie.
_________________ "...najmroczniejsze czeluście piekieł zarezerwowane są dla tych, którzy zdecydowali się na neutralność w dobie kryzysu moralnego"
Bologna zawiesiła nam dziś poprzeczkę bardzo nisko (albo i w ogóle jej nie powiesiła, tylko położyła na ziemi), więc gra naszych piłkarzy mogła wydawać się inna niż na tle bardziej starających się o zwycięstwo rywali, ale mimo to Mati Fernandez wydawał się być o klasę - jeśli nie dwie - wyżej niż pozostali pomocnicy Milanu. I szczerze mówiąc nie miałbym nic przeciwko, żeby miał zostać, kosztem np. Bertolacciego, Sosy, Poli'ego czy Pasalica (którego fenomenu nie rozumiem - ponoć ma wielki potencjał, wszyscy go chwalą, a w meczach jest zupełnie na odwrót), na kolejny sezon. Jako nieliczny z pomocników potrafi zagrać dobrą piłkę, czego przykładem jest dzisiejsza asysta przy pierwszej bramce - palce lizać!
Powinno się wnioski wyciągać z przekroju całego sezonu, ale zakładając, że nie przejdzie wariant wymiany 80% składu (bo to oczywiście nierealne), jak również że zachodzi konieczność posiadania z 23-25 chłopa na jakimkolwiek poziomie do grania, to zgodzę się, że Lapadula powinien zostać (mimo, że jak rasowy napastnik wyglądał tylko na tle pipek z Bologni), jak również z tego całego barachła w pomocy to Montolivo jest pierwszym wyborem na pomocnika oraz Fernandez powinien pogłębiać ławkę.
Dodatkowo, chciałem zauważyć, że wobec absencji Bonaventury, miejsce w tabeli zawdzięczamy przede wszystkim Deulofeu, którego powinniśmy zaklepać na przyszły sezon (paradoksalnie jego słabsza dyspozycja w drugiej części sezonu - powiedzmy "mniej efektowna" - może nam to zadanie ułatwić).
ale mimo to Mati Fernandez wydawał się być o klasę - jeśli nie dwie - wyżej niż pozostali pomocnicy Milanu. I szczerze mówiąc nie miałbym nic przeciwko, żeby miał zostać, kosztem np. Bertolacciego, Sosy, Poli'ego czy Pasalica (którego fenomenu nie rozumiem - ponoć ma wielki potencjał, wszyscy go chwalą, a w meczach jest zupełnie na odwrót), na kolejny sezon. Jako nieliczny z pomocników potrafi zagrać dobrą piłkę, czego przykładem jest dzisiejsza asysta przy pierwszej bramce - palce lizać!
Dokładnie tak. I pokazał coś więcej kilka razy np. w meczu z Genoą czy Interem.
Kluczowy Deulofeu, Bacca w cieniu Lapaduli, nadający równowagi chaotycznej pomocy Montolivo i profesjonalny do bólu Honda. Tak bym w skrócie podsumował ten mecz. Szkoda tych straconych punktów z pomniejszymi zespołami bo miejsce zajmowane obecnie przez Lazio ( w sensie ilości potrzebnych punktów) było spokojnie w naszym zasięgu. Teraz tylko zakończyć sezon godnie wygrywając z Cagliari i wyczekiwac na rozwój sytuacji podczas letniego mercato pod egidą nowych właścicieli.
Na marginesie: jeśli dobrze policzyłem to pod względem straconych bramek mamy piątą obronę w lidze Z kolei Juve potwierdza tezę, że scudetto wygrywa ten kto najmniej straci a niekoniecznie ten który najwięcej strzeli.
Przyjdzie jeszcze czas na podsumowania, ale ja jestem bardzo zadowolony z tego sezonu. Na podium nie było realnych szans, a czy miejsce 4 czy 6 to nie ma żadnego znaczenia (no, brak eliminacji, ale bez przesady). W każdym razie mimo problemów, mimo poważnych kontuzji, mimo zerowego budżetu na zakupy, mimo kadry skazywanej na klęskę, udało się.
Mamy powrót do LE po latach poza europejską piłką.
Mamy Superpuchar, pierwsze trofeum po dłuższej przerwie.
Kilka pięknych meczów, których nie zapomnę - ważne zwycięstwa, heroiczne powroty, popisy młodzieży.
Zamknięty temat zmiany właściciela i wszystko wskazuje na to, że do sezonu przystąpimy poważnie wzmocnieni.
Było dużo problemów, dużo frustracji, ale w przeciwieństwie do poprzednich lat, tym razem udało się to jakoś przezwyciężyć. I nareszcie wszystko wydaje się iść w dobrym kierunku.
Było dużo problemów, dużo frustracji, ale w przeciwieństwie do poprzednich lat, tym razem udało się to jakoś przezwyciężyć. I nareszcie wszystko wydaje się iść w dobrym kierunku.
Obyś miał rację - wiosna dograna w wielkich bólach, nowy rok nie był już sportowo tak pomyślny jak końcówka 2016-go. A tego miejsca premiowanego kwalifikacjami do LE to chyba nikt nie chciał, tak patrząc na Milan jak i teoretyczną "grupę pościgową"...
Ja nie wierzę w teorie spiskowe, że nikt nie chciał. Fiorentina nie celuje raczej w LM, więc dla nich LE powinna być naturalnym środowiskiem i celem. Inter i Milan śnią o potędze, ale żeby zrobić krok do przodu, potrzeba ogrania i doświadczenia. Nie mówiąc nawet o współczynniku przy podziale na koszyki. Nie sprawdzałem tego osobiście, ale gdzieś czytałem, że nawet jeśli Inter wywalczy LM za rok, to będzie losowany z ostatniego koszyka, co daje wielkie szanse na grupę śmierci. A chyba nie o to chodzi.
Nie, LE jest potrzebna każdemu i "kaleki wyścig" wynikał po prostu ze zmęczenia sezonem, spadku formy i - co tu się czarować - niskich umiejętności. Dobrze, że nam się udało.
To, że nasza wiosna była raczej kiepska to fakt, ale trudno nie patrzeć z optymizmem. Wrócą kontuzjowani zawodnicy, a nasi właściciele chyba naprawdę mają pieniądze. Właśnie w tej chwili pierwszy nowy transfer, Musacchio, przechodzi testy medyczne. Jeszcze okienko się nie zaczęło, a u nas się już dzieje. Wszystko wskazuje na to, że trener od początku okresu przygotowawczego będzie miał większość lub wszystkich nowych zawodników. Jest szansa na normalność i to duża. Tylko się cieszyć.
a czy miejsce 4 czy 6 to nie ma żadnego znaczenia (no, brak eliminacji, ale bez przesady).
No, to się jeszcze okaże. Eliminacje to cztery mecze więcej, a więc - poza faktem, że to dwa dwumecze, w których można się potknąć - to dużo więcej okazji do złapania kontuzji. Rzecz jasna, można postawić sprawę i tak, że więcej czasu będzie miała drużyna na zgranie się w meczach o stawkę, ale wolałbym, żeby nie odbyło się to kosztem potknięcia w europejskich pucharach. Casus bodajże West Hamu z zeszłego sezonu jest dość wymowny.
Nadal jestem zdania, że taka Liga Europy na poziomie eliminacji, czy nawet fazy grupowej, to dla dużego klubu żadne pieniądze, raczej balast w postaci częstego grania po 2x w tygodniu.
Dla takiego Interu, czy Milanu - jakie to są pieniądze? Może coś znaczą, ale dla Cracovii albo Lubina... frekwencje i wpływy z biletów też nie robią szału, tam gdzie publika przyzwyczajona jest do wyższej stawki.
Nie znaczy to, że nie chciałbym tego awansu, bo od czegoś trzeba zacząć.
Tak jak pisze rafal996. Ta grupa potrzebuje stopniowania wyzwań, dalekich wyjazdów i godzenia ich z ligą, gospodarowania siłami, większej intensywności, innych kultur gry, obcych stadionów, nowych przeciwników...
_________________ Life is a tragedy for those who feel
and a comedy for those who think
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach