To dla mnie wielki moment. Nigdy jeszcze bowiem nie zakładałem tematu meczowego, z racji mojej pełnej laicyzacji w kwestiach piłkarskich. Ledwo kumam, co to spalony (prawie jak baba). Obserwując jednak ostatnie nasze (w sensie forumowe) dokonania, polegające na zakładaniu tematu meczowego czasem i na 5 minut przed rozpoczęciem pojedynku (sic!) postanowiłem wrócić do dawnych naszych przyzwyczajeń i tematy meczowe zakładać jednak z odpowiednią dozą bezpieczeństwa czasowego. Ponieważ ze mnie piłkarski dzban, wolę odpowiednio wcześniej poczytać o zawodnikach, statystykach, przewidywaniach, nastrojach naszej forumowej społeczności, by przystąpić do meczu na pełnej.
Milan przystępuje, tak jak ja, również na pełnej do meczu z beniaminkiem - ekipą Benevento.
Początek meczu - 03.01 - 18.00.
Czerwono-czarni stają do pojedynku w roli faworyta, jednakże tonowałbym scudettowe nastroje, bowiem Benevento, to nie jest żaden outsider i pryszcz (tudzież ogór, jak to wielu speców forumowych lubi obrażać inne mniej utytułowane drużyny, które swoją drogą już nie raz zdołały ustawić Milan w szeregu średniaków). Drużyna ta zajmuje 10 miejsce w tabeli ze zgromadzonymi 18 punktami na koncie. Przecinaki 18 oczek by nie uzbierały. U siebie urwali punkty Juventusowi i Lazio (remisy 1-1), natomiast z kretesem polegli z Interem (2-5), tyle, że była to pierwsza kolejka ligowa, więc zrzućmy to na karby frycowego. Z czołowych drużyn potykali się również z Sassuolo (wyjazd, porażka 0-1), Romą (wyjazd, porażka 2-5) oraz Napoli (dom, porażka 1-2).
Przewidywalny skład Milanu według "La Gazetta dello Sport":
(4-2-3-1): G. Donnarumma - Calabria, Kjær, Romagnoli, Dalot - Tonali, Kessie - B. Diaz, Çalhanoğlu, Rebić - Leao
W składzie Benevento ujrzymy Polaka Kamila Glika, któremu życzyć wypada honorowej bramki (tylko i wyłącznie) dla żółto-czerwonych.

Na szpicy Benevento zagra dobrze nam znany Gianluca Lapadula, który w latach 2016-2018 w barwach rossonerich strzelił w 27 meczach 8 goli. Przychodził w 2016 roku z Pescary w glorii napadziora pełną gębą - w ciągu 44 meczów strzelił tam 30 goli. Zna się więc na robocie. Enigmatycznie wciąż wygląda brak w składzie Zlatana Ibrahimovica. Wraca Kjær, co wielu z nas przyjmie z ulgą, bo gość kapitalnie wkomponował się w skład i pomimo niepewności związanej z jego przyjściem, wyrósł na lidera formacji defensywnej. Cieszy obecność będącego w dobrej formie pozytywnego ducha pomocy - Turka Hakana Çalhanoğlu. Jeśli potwierdzą się plotki o rychłym jego odejściu po sezonie, to będzie to pierwszy "hitowy" wychodzący transfer w wykonaniu nowego zarządu, by oddać fundament środka pola. W ataku mediolańczyków brylować ma Leao, który ostatnio wyglądał jak Antonio Cassano za "najtłustszych" lat pobytu w Milanie swojego spaczonego charakteru (pełen rezygnacji, werwy, braku polotu i... pretensji do wszystkich innych, jedynie nie do siebie). Bramka w Sassuolo nie ma prawa tu przesłonić oceny Portugalczyka, który całkowicie pogubił formę (czyżby tak deprymująco na niego działała nieobecność w składzie jego mentora - IZ backa?). Na skrzydle pojawić się ma Brahim Diaz - etatowy mieszacz, który bardzo często (najczęściej?) sam siebie bardziej miesza, niż rywali. Taki jednak jego dar, że gdy mu wyjdzie, to jest najczęściej pięknie. No i lubi się takich filigranowych zawodników, bo wszędzie go pełno. Messiego też wszyscy lubili dopóki nie zaczął dziennie spędzać połowy dniówki na siłce. Czar wszędobylskiego wątłego karzełka tym samym w pewnym momencie nieodwracalnie prysł. My jednak nie o Messim, a o Diazie. Wtórować mu będzie Rebić, który ostatnimi czasy wsławił się marnowaniem jednej okazji za drugą, próbując w ten sposób doszlusować do niemalże nieosiągalnych zasług w tym aspekcie Filippo Inzaghiego. Problem Ante polega jednak na tym, że Inzaghi w Milanie grał, gdy ówczesna linia pomocy czerwono-czarnych rozmontowywała wszystkie europejskie firmy i mógł sobie pozwolić w meczu na 11 stworzonych mu sytuacji, by zmarnować 10 (no, może 9). W obecnym Milanie skuteczność musi być jednak na nieco innym poziomie, bo to i nie ta sama pomoc, i Rebić to nie Inzaghi.
PS - oby to się nigdy więcej już nie powtórzyło, ta potwarz, z której bekę kręciło pół globu:
https://www.youtube.com/watch?v=tcipuzmtnSE
Ten gol dał Czarownicom historyczny pierwszy punkt w Serie A... Cóż to było za upokorzenie.