STARY TIROWIEC pisze:bo rywale (Japończycy) nie byli "po prostu lepsi"
Nie mogę się zgodzić. Jak to nie byli "po prostu lepsi". Czyli gorzej skakali, ale dostali lepsze noty i bonifikaty? Nie oszukujmy się, że w miejscach gdzie my zawiedliśmy, to oni oddali równe i powtarzalne skoki. Byli po prostu lepsi.
STARY TIROWIEC pisze:Rozmawiamy o czymś takim jak niedosyt.
To już jest inna rzecz. Masz rację, to subiektywne odczucie każdego człowieka. Zależne od oczekiwań. Po ubiegłorocznych MŚ i doskonale wypadającym Stochu mogliśmy mieć nadzieję. Patrząc na konkursy indywidualne nasze nadziej rosły, ponieważ ani Niemcy, ani Austriacy nie pokazywali formy "medalowej". Najrówniej w konkursach indywidualnych skakali Japończycy, po nich my, gdzieś dalej reszta.
Braku medalu upatrywałbym zatem nie w złych skokach Polaków, ale w solidnej postawie drużyn z Niemiec i Austrii. Zwłaszcza Austriaków, którzy w konkursie na dużej skoczni mieli tylko dwóch zawodników w drugiej serii (Diethart 32, Morgi 40)!
Niemcy z kolei skakali równo, ale nie wybitnie. Na normalnej skoczni najlepszy Wellinger (6 miejsce), na dużej Freund (4 m.). Jeśli dodać do tego fatalny występ Wellingera na dużej (117 metrów i 45 lokata) to uważam, że właśnie tutaj "straciliśmy" nasze medalowe szanse.
"Teraz bowiem zbawienie jest bliżej nas, niż wtedy, gdyśmy uwierzyli. Noc się posunęła, a przybliżył się dzień." (Rz 13, 12a)