Jak cierpicie na bezsenność albo nudzi Wam się po nocach to polecam Playoffy obecnego sezonu, bo dawno tak dobrze się NHL nie oglądało (to tak do okazjonalnych widzów, fani pewnie z wypiekami siedzą przed telewizorami, bo... dawno tak dobrze się NHL nie oglądało

).
Jesteśmy po pierwszej pełnej niespodzianek i emocji rundzie, gdzie dwie najmocniejsze ekipy sezonu doznały pogromów z rąk drużyn, które dostały się tu w ostatniej chwili, gdzie wszystkie ekipy z "dzikimi kartami" zagrają w półfinałach konferencji po pokonaniu wyżej notowanych rywali, gdzie Pucharu nie podniesie ubiegłoroczny zwycięzca ani drugi z finalistów 2018... Zresztą drabinka wjeżdża:
Krótko ode mnie o pierwszej rundzie:
- Tampa miała być tak silna, a już w pierwszym potrafiła roztrwonić prowadzenie 3:0, potem dostała i w drugim meczu u siebie, a nadal nikt nie wierzył, że odpadną... Srogo się przejechali - najlepsza drużyna sezonu (i to z cyferkami najlepszymi w ostatnich kilku latach) poległa nie wygrywając ani jednego spotkania grając nijako, bo CBJ wcale nie zachwycało, po prostu bezwzględnie wykorzystywało błędy Błyskawic.
- Toronto miało 3:2 w serii i mecz u siebie... przegrali awans z ekipą emeryta Chary i załamali całą Kanadę (bo Jets i Flames odpadli wcześniej, a Maple Leafs byli ostatnim zespołem z północy).
- rywalizacja Waszyngtonu z Karoliną była najdziwniejsza, niby 7 meczy, ale wyniki po 5:0 w jedną i w drugą, brak stabilnej formy obu drużyn.
- Islanders rozbili Penguins 4:0 i aż się oczy cieszyły taką grą, w tej chwili powiedziałbym, że Nowy Jork jest mocnym kandydatem do wywalczenia mistrzostwa.
- Dallas z Nashville niby 4:2, ale mecze na styku, przesądziła bardzo mocna trójka z przodu z Bennem, Seguinem i Radułowem oraz Bishop w bramce.
- Blues wygrali z Winnipeg, które nie trafiło zupełnie z formą, momentami oglądało się ich gorzej niż TBL w tej rundzie.
- rozstawione z ostatnim numerem Colorado bijące najlepszy zespół Zachodu - Calgary Flames to miód na moje oczy i uszy i wszystko inne (tak to jest jak ulubiony team bije jeden z tych najbardziej nielubianych z pozycji underdoga), a MacKinnon chyba najlepszym graczem tej rundy.
- San Jose było jeden mecz od wylotu, a jednak najpierw gol w Vegas po dwóch dogrywkach, a potem w meczu 7 powrót z 0:3 do 4:3 w 5 minut i na koniec kolejny złoty gol, historia prawie niemożliwa a jednak.
Nawet nie wiecie jak się jaram pojedynkiem Sharks vs Avalanche - moje dwie ulubione ekipy zmierzą się ze sobą. Jak Wam mało hokeja to Polska zaczyna niedługo mistrzostwa dywizji którejś tam z innymi kulawymi drużynami, a potem MŚ na Słowacji (bilety w zależności od spotkania od 10 do 60 euro), dla tych z grubymi portfelami NHL Global na jesień w Pradze i Sztokholmie (najtańsze bilety na Blackhawks vs Flyers kosztowały Czechów na nasze 400zł, a było ich może 5% - tylko ostatnie rzędy na drugim piętrze za bramkami, resztę bałem się przeliczać, ale oczywiście... wyprzedane w kilka godzin).